|
|
Medice, cura te ipsum!
Nie boli mnie, że Wilno jest w granicach Państwa Litewskiego (w granicach Polski było zaledwie 17 lat). Nie boli mnie ani żółto-zielono-czerwona flaga na wieży Giedymina, ani pogoń litewska. Boli mnie natomiast obecny (niechętny) stosunek Litwinów do Polaków i vice versa. Krew mnie zalewa, gdy czytam niektóre komentarze w Internecie (zwłaszcza na YT). Z jednej strony opisy potwornej okupacji polskiej 1920-1939, z drugiej frazesy o litewskich małpach, które do dziś siedziałyby na drzewach, gdyby nie Polska. Jeden wielki bullshit.
Polskie myślenie ma dwa bieguny... Z jednej strony jest pogląd, że Polska to niepiękna, nieposażna i w dodatku nabzdyczona panna. Powinna być uległa, nie wychodzić przed szereg, nie drażnić Rosji, uśmiechać się do Germanów, kochać Unię. Jej największym problemem jest megalomania i wyssany z mlekiem matki nacjonalizm - źródło antysemityzmu i nietolerancji. Drugi biegun uosabia się w postaci "Prawdziwych Polaków", przesiąkniętych megalomanią, mesjanizmem, komunałami o antemurale christianitatis, o odwiecznie polskich ziemiach i o Bóg wie czym jeszcze. Mnie nie ciągnie, ani do jednych, ani do drugich.
Owszem, dumny jestem z przodków. Z faktu, że nad Tartu powiewa flaga nadana przez Batorego, że w Latgalii pełno polskich kościołów... Daleki jednak jestem od nazywania Estończyków lub Łotyszy kmiotami, od zawłaszczania wspólnej historii i określania wszystkiego co należało do Rzeczypospolitej przymiotnikiem "polski". Przypomina mi się bowiem wypis z kroniki Thietmara traktujący o zjeździe gnieźnieńskim podczas którego wspaniały i sławny Cesarz Otton III zadawał się z obszczajkundlem Bolesławem.
"O, jakże przykro przychodzi porównać naszych przodków i współcześników! Za życia znakomitego Odona [margrabiego] ojciec jego [Bolesława], Mieszko, nigdy nie odważył się wejść ubrany w skórzane szaty do domu, w którym jego obecność przypuszczał i nigdy nie śmiał siedzieć, gdy ów [Odo] powstał. Oby Bóg przebaczył cesarzowi [Ottonowi III], że czynszownika [Bolesława] czyniąc udzielnym panem do tego stopnia go wywyższył, iż zapomniawszy o stanowisku swego ojca ośmiela się on zawsze dotąd przełożonych powoli zepchnąć w poddaństwo i łowiąc ich na wędkę marnego pieniądza przyprawić o utratę wolności i niewolę!"
Kim dziś jesteśmy, aby w równie pogardliwy sposób wypowiadać się o innych (choćby i o Rosjanach, do których sam miłością nie pałam)? Parady gejów, dzicz pod Pałacem Prezydenckim, wikipedia podniesiona do rangi źródła prawa, powszechny kicz i plebeizm w najgorszym wydaniu (wystarczy pójść na typowe polskie wesele), majteczki w kropeczki, galerianki, bierność, obojętność, głupota, debilizm...
Medice, cura te ipsum!
(Lekarzu, ulecz samego siebie!)
(18.10.2010)
R E K L A M A
|
|
|